…stosuję, na życiowych wirażach, żeby nie wypaść. Zmieniam fryzurę i makijaż bo są zauważalne, najwyraźniejsze, szokujące, najbardziej kontrowersyjne. Styl ubierania się traktowany jest jako trend mody, a nie wynikający z potrzeby duszy wyraz weta, buntu, rozpaczy…

Był rok 2013, znów byłam w matni i tylko metamorfoza mogła mnie wyplątać. Odczekałam nieco dłuższych odrostów moich farbowanych na brąz włosów, do momentu, aż mieniły się wyraźną siwizną i można już było ściąć je na króciutko. Do tego dyskretne oczy i mocno czerwone usta – mój nowy wizerunek. W drodze do fryzjerki przechodziłam koło EMPiKu, wstąpiłam. Windą na piętro, i… szok, z półki naprzeciwko spoglądała na mnie czerwonousta kobieta w krótkiej, siwej fryzurze. Anda Rottenberg. No cóż, pomyślałam, przecież jest to mój autorski wizerunek, a nasze drogi nie będą się krzyżowały.

Jakiś czas później byłam na wernisażu w Galerii SARP’u w Warszawie. Dziwnie dużo osób spoglądało na mnie, trochę spode łba, niektórzy bezczelnie prosto w oczy, ten i ów jakby skinął głową, ktoś się lekko uśmiechnął. Często w miejscach publicznych ktoś zupełnie obcy kłaniał mi się, a co najmniej bacznym spojrzeniem reagował na mój widok. Odkłaniałam się z lekkim uśmiechem. A koleżankom chwaliłam się, że wzbudzam zainteresowanie nawet dużo młodszych mężczyzn. I wierzyłam w to.

Pewnego razu w Kazimierzu Dolnym jakiś pan podszedł do mnie z wyciągniętą ręką, potrząsnął energicznie moją, poznaliśmy się tu i tu – powiedział. Nigdy go nie widziałam. Pan zapewne myli mnie z Andą Rotttenberg – tak, mylił. Poczułam się nieszczególnie, jakbym podszywała się pod kogoś bądź co bądź znanego, sławnego. Jak oszustka. A swoją drogą jak mało potrzeba, żeby upodobnić się do drugiego człowieka.

We wrześniu 2022 roku wybrałam się na koncert zamykający „Warszawską jesień”. Wchodziłam przez drzwi przy kasie, naprzeciwko stała ławka na której siedziała mocno starsza para. – Zapewne emeryci, miłośnicy muzyki, których może nie stać na regularne bilety – pomyślałam – czekają na okazję. – Na mój widok oboje, jak na komendę, nie bez wysiłku wstali i z wyraźnym szacunkiem ukłonili. A przecież ich nie znałam. Jednak jesteś oszustką – przebiegło mi przez głowę.

Postanowiłam położyć temu kres, wystarczyła przezroczysta pomadka lekko zabarwiająca usta i stałam się przezroczystą dla mężczyzn, i nie tylko, w każdym wieku. Trochę mi szkoda tej przygody. Ale przecież to była obłuda. Nie uważacie?